Peru. Właściwie Republika Peru. Położona w zachodniej części Ameryki Południowej, nad Oceanem Spokojnym. Jest trzecim co do wielkości i czwartym najbardziej zaludnionym państwem Ameryki Południowej. Stolicą Peru jest Lima.
Marco położone jest na wysokości 3461 m n.p.m. w prowincji Jauja w centralnych Andach. To część historycznej i pięknej doliny Yanamarca. Klimat jest umiarkowany i suchy, mocno zróżnicowany ze względu na wysokość. W kwietniu i maju jest sucho a temperatury nocą spadają do 5⁰ C. W czerwcu i lipcu pogoda jest raczej słoneczna. Temperatura w ciągu dnia dochodzi do 25⁰ C. W nocy oscyluje wokół zera. W sierpniu, wrześniu i październiku występują silne wiatry. W okresie od listopada do marca padają ulewne deszcze. Temperatury są umiarkowane, między 10 a 16⁰ C. Potem klimat zaczyna się stopniowo zmieniać. Noce robią się coraz cieplejsze ale wciąż rozświetlają je błyskawice, którym towarzyszą grzmoty.
Jest pięknie. Bajkowo. Rozległe doliny mienią się kolorowymi kwiatami. Od dna głębokich kanonów odbija się echo. Przegląda się w tafli jeziora i za chwilę płynie rzeką w kierunku błyszczących na horyzoncie śnieżników.
Marco liczy około 2500 mieszkańców. Rodziny są bardzo liczne. Często niesformalizowane nawet cywilnie. Niepełne. Wiąże się to z powszechnie występującym w Ameryce Łacińskiej zjawiskiem ‘maczyzmu’, czyli dominacji mężczyzny nad kobietą. Prawdziwy mężczyzna zdobywa i utrzymuje porządek siłą. W obliczu tak postrzeganej męskości wiele kobiet doświadcza cierpień fizycznych ze strony swoich partnerów. Odchodzą i zakładają nowe rodziny. Ta sytuacja dotyka dzieci. Brakuje im miłości, spokoju i akceptacji. Często musza pracować, żeby utrzymać całe rodziny.
Większość mieszkańców zajmuje się rolnictwem, które stanowi podstawę ich dochodów. W tej części Peru uprawia się głównie ziemniaki, kinhua i dynie. Ubóstwo widać na każdym kroku. Większość domów jest wzniesiona z gliny. Między nimi przechadza się problem niedożywienia, anemii dzieci, przemocy w rodzinie, zahamowań rozwojowych, autyzmu i olbrzymiego zastraszenia czy widocznych lęków u dzieci. Winny jest temu w dużej mierze brak normalnie funkcjonującej komórki rodzinnej. Trudno mówić o jakimkolwiek wychowaniu a poziom życia i świadomości religijnej jest tu bardzo niski.